Jedziemy do Szwecji!
Walka z nieznanym
Co jest najwspanialszego w zawodach szermierczych? Oczywiście gloria zwycięstwa, pieniądze z kontraktów reklamowych, wywiady w telewizji i zapach szatni drugiego dnia zawodów. A przynajmniej tak twierdzi każdy rozsądny i doświadczony szermierz bądź szermierzyca. Jest jednak jeszcze co najmniej jedna godna uwagi rzecz – możliwość walk z osobami, z którymi nie walczyło się nigdy, lub prawie nigdy i są kompletną zagadką. Nie wiemy jak zostały wyszkolone, jak walczą, czy są początkującymi, czy starymi wyjadaczami (choćby i w młodym ciele), czy to chłodne głowy czy też samonapędzające się maszyny natychmiastowej rzezi. I w sekundy należy wymyślić właściwą taktykę walki i przetrwania.
Fence4u
Każde doświadczenie pozwalające na poznanie innych szkół, stylów treningu i przygotowania, a przede wszystkim treningowe walki, to ogromna okazja do nauki, której nie wolno zaprzepaścić. Wyobrażacie sobie zatem zapewne naszą radość z informacji, że zostaliśmy zaproszeni jako współorganizatorzy międzynarodowego programu spotkań i warsztatów “Fence4u”. W projekt ten wspólnie, oprócz nas jako reprezentantów Polski, zaangażowały się szkoły nowoczesnej szermierki klasycznej (Polska), historycznej (Szwecja) i olimpijskiej sportowej oraz pokazowej (Hiszpania) – pomysłodawcy przedsięwzięci – i Szwecji. Celem Fence4u jest wymiana doświadczeń i wiedzy w zakresie metodyki szkolenia zawodników i trenerów, reguł zawodów i wyzwań organizacyjnych związanych z ich urządzaniem. I sparingi, duuużo sparingów! Szykują się, już niedługo, dwa fantastyczne dni w Goteborgu, gdzie organizatorem spotkania jest, doskonale znana z organizacji Mistrzostw Świata “Swordfish”, Goteborg Historiska Faktskola, specjalizująca się w długim mieczu, rapierze sieczno – kolnym oraz szabli. Nie będziemy kłamać, sporo pompek z radości poszło. Dzielna reprezentacja Szkoły Fechtunku Aramis w osobach Tomka Kostańskiego z Wrocławia i Marcina Nowaka z Krakowa kombinuje teraz jak zmieścić rapier w bagażu podręcznym tanich linii. Wciąż wydaje się to prostsze niż przeciwtempo przez złożony chwyt żelaza. Trzymajcie kciuki za nasz wyjazd!
Po powrocie…
Przygody to niezbędny element życia człowieka. Człowieka, który ma wolę, a wręcz potrzebę stawiania się w nowych sytuacjach, a przez to poznawania i doświadczania. Zgodzicie się chyba, że nic tak nie ubarwia życia jak dobre przygody. Taką przygodę miałem okazję przeżyć w szwedzkim Goteborgu, w weekend 24 – 25 lutego, na międzynarodowej konferencji „Fence4u”.
Pierwszy dzień konferencji rozpoczęliśmy od dotarcia na miejsce, czyli na salę treningową szwedzkiego gospodarza. Od pierwszych chwil wywołała na nas pozytywne wrażenie przestrzennością, wszechstronnością oraz zaopatrzeniem w sprzęt szermierczy. Ciekawość narastała tym bardziej, im bliżej było do formalnego początku spotkania. Po przygotowaniu dzbanków z kawą i herbatą oraz wygodnym usadowieniu się na kanapach (tak! mieli tam aż dwie), przeszliśmy do rzeczy, a zacząć wypadało od omówienia celów projektu, czyli po co w ogóle się tu zebraliśmy? Pierwszy głos przypadł zatem Hiszpankom – inicjatorkom projektu, które wyjaśniły, że celem jest wzajemne poznanie się różnych europejskich szkół szermierki, zestawienie trzech różnych punktów widzenia, różnych perspektyw pojmowania tej dyscypliny, a zatem szermierki historycznej, nowoczesnej szermierki klasycznej oraz szermierki sportowej i pokazowej. Mówimy tu o przedstawieniu swojej szkoły „od podszewki”, czyli celów jakie sobie postawiła, rodzajów broni, których można się w niej uczyć i wielu innych aspektów, zawierających się w specyfice szkoły. Ciekawy pomysł, zwłaszcza przy zestawieniu szkół z trzech tak bardzo, zdawało by się, różnych od siebie pod wieloma względami krajów – Polski, Szwecji i Hiszpanii. Pochodzących z różnych części Europy, o odmiennych tradycjach i o odmiennych preferencjach w wyborze broni (różnice zarysowują się po dziś dzień).
Wróćmy jednak do tematu. Gospodarzem szwedzkiej części konferencji był Anders Linnard – główny trener Szkoły Szermierki Historycznej w Goteborgu (Goteborg Historiska Faktskola), któremu przypadła inauguracja wydarzenia. Miał on zadanie tym trudniejsze, że, jak to bywa przy nowych pomysłach, nie wiadomo czego ani jakich rezultatów należy się spodziewać. Poradził sobie jednak wyśmienicie! Spotkanie podzielił na dwie części: prelekcyjną oraz treningową. W tej pierwszej poznaliśmy historię powstania szkoły, dalej podstawowe założenia, zadania i cele, jakie ma spełnić szkolenie, co podsumował w bardzo prosty sposób: „Zamierzamy stać się najlepszymi szermierzami. Zamierzamy pokonywać każdego, kto stanie z nami do walki”. Jakież to piękne, że im prościej coś brzmi, tym trudniej to zrealizować.
Sama prelekcja trwała niemal cztery godziny. Nie był to jednak rodzaj nudnego wykładu na zasadzie „wysłuchajcie mnie, po czym rozejdźmy się każdy w swoją stronę”. W rzeczywistości bardzo często dyskutowaliśmy, zadawaliśmy sobie pytania, rozwijaliśmy myśli. Muszę przy tym zaznaczyć, że wraz z kolegą Marcinem dostrzegaliśmy wiele podobieństw w funkcjonowaniu Goteborg Historiska Faktskola i Szkoły Fechtunku Aramis, między innymi w zakresie założeń treningowych, metodyki, funkcji trenera oraz potrzeby znajomości zasad ludzkiej psychomotoryki. Zwróciło naszą uwagę znaczenie jakie przypisywano humanistycznym wartościom oraz cechom osobowości, od wielu lat obecnym w szermierce. Należą do nich: wzajemny szacunek, braterstwo, wspieranie słabszych, jedność, serdeczność, zdrowa ambicja, ale też cierpliwość, pokora, szczerość i wiele innych, które wydatnie wpływają na budowanie zdrowego i dobrze zorganizowanego społeczeństwa.
Anders ciekawie ujął konieczność pielęgnowania tychże wartości podczas trenowania szermierki, po czym wspólnie dotarliśmy do wyśmienitej konstatacji o zależności humanizmu i szermierki. W skrócie moglibyśmy wyrazić ją tak. Wartości humanistyczne ‘kształtują’ szermierkę, a jednocześnie szermierka je weryfikuje. Prelekcja, a raczej panel dyskusyjny mijały nam w fantastycznej atmosferze. Moglibyśmy tak spędzić o wiele więcej czasu, trzeba jednak było potrenować! W pokazowym treningu opuściliśmy część ogólnorozwojową i zaraz po rozgrzewce przeszliśmy do nauki. Szkoła Szermierki Historycznej w Goteborgu zajmuje się nauczaniem trzech rodzajów broni: miecza (broń najbardziej tam popularna), sieczno-kolnego rapiera z lewakiem oraz szabli pojedynkowej. Jako że dwie ostatnie bronie są nam dobrze znane, uzgodniliśmy, że trening dotyczyć będzie posługiwania się mieczem dwuręcznym. Przeszliśmy przez ćwiczenia postaw, podstawowych technik – najpierw przy użyciu worków treningowych, następnie mając już współćwiczącego. Poznaliśmy reguły sędziowania walk tą bronią. Nauka przychodziła nam niemal bezproblemowo, toteż w niedługim czasie przeszliśmy do tego, co wszyscy szermierze lubią najbardziej – walki sparringowej!
Walki przebiegały zgodnie z naszymi przewidywaniami. Sparringi rapierowe nie były łatwe lecz przeważaliśmy szybkością i zwinnością. Szablę, jak przystało na tradycję zapisaną we krwi, zdominowaliśmy, choć z niemałym trudem. Tamtejsze szable były bez porównania cięższe od naszych ‘Huttonów’, a zarazem gorzej wyważone. W efekcie przeważały w walce natarcia z ramienia i łokcia, rąbiące, zamiast natarć z nadgarstka. Aczkolwiek trzeba przyznać, że obecni na konferencji Szwedzi w małym stopniu zajmowali się trenowaniem szabli. W dodatku uwidoczniały się różnice w stylu walki. W przeciwieństwie do nas rzadko korzystają z wypadów oraz polegają na natarciach gdzie siła cięcia ma większe znaczenie niż jego szybkość. Niemniej i te walki były dla obu stron ciekawe. W walce na miecze zaś, Szwedzi, z Andersem na czele, bez wątpienia nad nami górowali. Drugi dzień konferencji poświęciliśmy w całości dalszym walkom treningowym oraz luźnej wymianie zdań i analizie własnych stylów walki. Wtedy również poprawiliśmy się w walce na miecze, przez co wielu szwedzkich sparring-partnerów zaczęliśmy zaskakiwać działaniami, których zupełnie się nie spodziewali. Pozwoliło nam to wywnioskować, że słabością młodszych trenujących jest przesadne poleganie na technikach wyuczonych na podstawie traktatów. W efekcie mają problemy z radzeniem sobie z nowymi sytuacjami w walce, wraz jednak ze zwiększaniem doświadczeniem, problem ten zanika.
W ten oto sposób szwedzka część konferencji dobiegła końca! Rozeszliśmy się w niesamowicie pozytywnej i przyjacielskiej atmosferze, ciesząc się z możliwości poznania nowych szermierzy. Można uznać to za największe osiągnięcie spotkania – wymiana doświadczeń i konfrontacja z przeciwnikiem zupełnie nowym, o nieznanym dla nas stylu walki. Nie ma chyba lepszego sposobu na odświeżenie oraz sprawdzenie własnego repertuaru działań. Niemniej ważne było oczywiście poznanie nowych, fantastycznych ludzi, dla których szermierka jest pasją ważniejszą niż życie. Pozostaje nam czekać na kolejny etap konferencji, który będzie miał miejsce w Polsce, już niebawem.
Marcin Nowak
Tomasz Kostański
This post is also available in: